niedziela, 31 marca 2013

Ojj ta Diana. Żeby nie ona, mój pierwszy wyjazd do stolicy uznałbym za nieudany. Z powodu wylotu modelek z pewnej agencji do innego kraju, dziewczyny musiały odwołać sesje. Rozczarowany zastanawiałem się co tu robić? Szybko otworzyłem listę znajomych w telefonie i zacząłem szukać wśród osób , które już mi pozwały. Los tak chciał, że akurat Diana miała wolny weekend od szkoły i pracy i bez problemu mogła mi za pozować w lekkich, domowych klimatach. Informacja ta przyprawiła mi wiele radości, gdyż pomyślałem, że  będę mógł wypróbować wcześniej podpatrzoną, nową technikę zwaną "freelensing'iem". Technika ta polega na manewrowaniu obiektywem, który nie jest zamocowany w body aparatu, zaś jest on swobodnie trzymany w dłoni. Początkowo technika ta wydała mi się niemożliwa. Większość zdjęć wychodziła mi nieostra, bądź prześwietlona. Po kilkunastu minutach walki i praktyki powoli zacząłem łapać jak manewrować obiektywem. Technika ta okazała się fantastyczna, gdyż po przeglądaniu zdjęć na komputerze uznałem, że zdjęcia nie wymagają żadnej obróbki (zdj. pierwsze i trzecie), tylko wywołania raw'ów programem udostępniony przez producenta aparatu. Na zdjęciach tych da się zauważyć ładnie zabarwiony blik wywołanym swobodnym, bezpośrednim wpadaniu światła na matrycę o raz delikatni efekt tilt/shift'u oraz delikatny kontrast, co nadaje ciekawy klimat zdjęciom. Osobiście polecam spróbowanie tej techniki. Ja użyłem do tego obiektywu średnio formatowego Carl Zeiss 2.8/80. Mam nadzieje, że zdjęcia przypadną wam do gustu i zachęcą do próbowania freelensingu ;)